„Jedną ręką pisałem tekst, drugą kleiłem bit”. Wywiad z Karolem Wasilewskim

lentronNie wytrzymał rozstania… wrócił do Polski po latach spędzonych w Hiszpanii. To w swoim rodzinnym mieście, Białymstoku, tworzy swoją muzykę. „Hip-hop pozwala się wyżyć. Daje pewnego rodzaju upust emocjom. Jest prosty, a za razem piękny” – zdradza w wywiadzie Karol „LentroN” Wasilewski.

M.Ś.: Co kryje się pod ksywą LentroN?

K.W.: Właściwie to nie pamiętam, jak powstała ta ksywa, ale to było dawno temu, jak miałem może z 10 lat. W internecie pozostawał ślad w postaci LentroN-a. Tak byłem rozpoznawany i tak zostało.

M.Ś.: Można powiedzieć, że dokładnie 10 lat temu rozpocząłeś swoją przygodę z hip hopem. Mimo że miałeś przygodę z rockiem i elektroniką, zostałeś przy hip hopie. Dlaczego?

K.W.: Dobre pytanie. Pomimo tego, że uwielbiam śpiewać, grać na gitarze, wychowałem się na Metallice czy Iron Maiden, uwielbiam także Trance i ostatnio Hardstyle. Jednym z moich marzeń jest pojechać na słynny festiwal Tomorrowland czy Qlimax. Ale nie o tym mowa. Hip-hop pozwala się wyżyć. Daje pewnego rodzaju upust emocjom. Jest prosty, a za razem piękny. Nie trzeba pięciu muzyków, żeby zagrać jeden kawałek. Wystarczy podkład i mikrofon.

M.Ś.: Jak jest z rapem w Białymstoku?

K.W.: Rap w Białymstoku jest jak najbardziej popularny. Dość często grają tu mniej lub bardziej znani raperzy. Z Białegostoku pochodzą np. PiH, Fabuła (Bezczel), Hukos, Cira czy Praktis. Od niedawna, możemy spotkać się z co raz większą ilością sklepów, z markową, odzieżą hip-hopową, gdzie często, na spotkania z fanami, przyjeżdżają różnego rodzaju artyści tego gatunku. Bardzo popularna jest węglówka, na której odbywa się większość imprez tego rodzaju. W zeszłym roku byłem tam na Pezecie, który przyjechał zagrać koncert organizowany przez „RedBull Tour Bus”. 17-18 stycznia organizowany był „Hip Hop Raport Projekt Białystok”, festiwal hip-hopowy, na którym występowali min. Pokahontaz, PiH, Trzeci Wymiar, O.S.T.R, DonGuralesko, Miuosh/Onar, Paluch, Kali i wielu innych znanych raperów. Po za tym, na pewno słyszałaś o „Up To Date Festival”, na którym w zeszłym roku grali Bisz (B.O.K), Zeus i Małpa.

M.Ś.: Czy rodzinne miasto daje Ci jakieś szanse rozwoju? Organizowane są przeglądy, festiwale?

K.W.: Szanse zawsze są, jeśli się mocno do tego dąży. Brałem udział w jednym z takich przeglądów. Muszę przyznać, że był zorganizowany bardzo profesjonalnie. Była scenka, była garstka widzów (w większości raperzy czekający na swój występ) i jury składające się z 3 osób. Każdy miał wyznaczoną godzinę i czas na nawinięcie swoich kawałków. Pamiętam, że dostałem wtedy większą pochwałę za bity niż za rap (śmiech). Ciekawa inicjatywa!

Posłuchaj płyty „Mój Światopogląd”

M.Ś.: Mam takie wrażenie po przesłuchaniu Twoich kawałków, że jesteś bardzo związany ze swoim miastem. Czy to właśnie ono ukształtowało „Twój światopogląd”?

K.W.: Z Białymstokiem jestem bardzo związany. Czuję się tu jak u siebie. Chociaż skończyłem podstawówkę i gimnazjum w Hiszpanii, bardzo tęskniłem za swoim rodzinnym miastem. Zamiast jechać gdzieś w wakacyjną czy świąteczną podróż, wolałem przyjechać tutaj. Z tej tęsknoty w wieku 15 lat wróciłem i skończyłem liceum, o którym nagrałem nawet kawałek „III LO” (śmiech). Mój „Światopogląd” ukształtowało moje życie, moje przemyślenia, obserwacje.

M.Ś.: Pamiętasz swoje wrażenia, kiedy dostałeś pierwszy raz szansę nagrania swoich kawałków? Czy był to rodzaj motywacji do dalszej pracy nad swoją muzyką?

K.W.: Oczywiście, że pamiętam. Pierwszy kawałek nagraliśmy wspólnie z moim bratem i dwoma kolegami w kanciapie, w której miały swoje próby różne lokalne zespoły. Były to piosenki rockowe. Jeżeli chodzi o rap, to brat pożyczył mi swój sprzęt, zamknąłem się w pokoju, jedną ręką pisałem tekst, drugą kleiłem bit i tak oto jednego wieczoru powstały dwa kawałki.

lentronoklM.Ś.: Teksty to jedno, muzyka to drugie. Jak powstają słowa do utworów, a jak łączysz dźwięki? Nie pytam tu o inspiracje, a o to, czy masz swój system, technikę tworzenia jednego i drugiego?

K.W.: Raczej nie należę do ludzi, którzy coś komponują, zapisują, a potem to nagrywają. Owszem, zdarza się, jeśli coś chodzi mi po głowie, przelać to na głośniki, ale generalnie wygląda to tak, że zamykam się w swoim kącie, siadam i nagrywam to, co wpadnie mi do głowy z przygotowanym wcześniej tekstem. Chociaż ostatnio coraz częściej piszę teksty w trakcie nagrywania.

M.Ś.: Dużą wagę przywiązujesz do „weny twórczej”. Skoro zahaczyłam w poprzednim pytaniu o inspiracje, zapytam: o czym są Twoje kawałki? Co Cię napędza do tworzenia muzyki?

K.W.: Moje kawałki są o moich osobistych przeżyciach. Niektóre są dosłowne, inne są pełne metafor. A jeżeli chodzi o napęd, to jest nim piwo. (śmiech)

 M.Ś.: Ile czasu poświęcasz tworzeniu jednego utworu?

 K.W.: Jeżeli chodzi o tekst, to w zależności od tego czy mam tzw. „wenę” zajmuje mi to od kilku minut do paru dni. Mam kilka niedokończonych kawałków, które najprawdopodobniej nie ujrzą już światła dziennego. Jeżeli chodzi o bit, to podobnie. Np. podkład do kawałka „Gimmeareason”, żeby nie skłamać… zrobiłem może w 7 minut. Z kolei nad bitem do „Podopieczni” siedziałem kilka dni. Potem, oczywiście, dochodzą sprawy kosmetyczne, poprawki itd., co zajmuje mi chyba najwięcej czasu.

 M.Ś.: Czy oprócz sieci można było Cię posłuchać już na żywo?

K.W.: Tak, kilka lat temu lokalny białostocki zespół „Puk Puk”, w którym grali znajomi mojego brata słynący z grania coverów, poprosił mnie, żebym nawinął dwa kawałki z podkładem na żywo – gitara, perkusja itp. na ich koncercie. Pamiętam tylko, że jednym z nich był cover „+ i -” Kaliber44, a tak, to u mnie w mieszkaniu. (śmiech)

 M.Ś.: Taka jest rzeczywistość, że jeśli chcesz, by o Tobie usłyszeli, musisz nieco zadbać o promocję. Masz opracowaną jakąś koncepcję? Masz swój pomysł na pokazanie swojej muzyki? Gdzie możemy Ciebie posłuchać?

K.W.: Plan jest, ale na razie skupiam się na szlifowaniu swojego flow. Piszę też dużo tekstów, bo zdaję sobie sprawę, że z każdym napisanym tekstem, jestem o poziom wyżej niż byłem wcześniej. Posłuchać mnie możecie w internecie, na moim fanpage’u . Tam także będę wrzucał wszelkie info związane z moją twórczością.

M.Ś.: Wiążesz przyszłość z hip hopem?

K.W.: Hip-hop traktuje raczej jako odskocznię od codziennych obowiązków. Jeżeli byłaby okazja i możliwość czerpania z tego korzyści materialnych, to czemu nie?

M.Ś.: Kto jest Twoim największym wsparciem na muzycznej ścieżce?

K.W.: Jest kilka takich osób. Na pewno jest nim mój ojciec, sam ma do czynienia z muzyką od „zaplecza”, jak ja to nazywam, czyli grał różnego rodzaju koncerty, itp. Więc jego zdanie i ewentualna krytyka jest dla mnie ważna. Wsparciem jest także mój najstarszy brat Łukasz, to na jego sprzęcie nagrywałem pierwsze kawałki i zawsze mi coś doradzi w kwestii nagrywania. Są to także moi przyjaciele.

M.Ś.: Czego mogłabym Ci życzyć?

K.W.: Motywacji i determinacji, bo to one są receptą na osiągnięcia.

M.Ś.: Tego właśnie Ci życzę.

Zdjęcie główne:  Ł. Wasilewski

Otagowane , ,

Dodaj komentarz